Lech Poznań rozbija bezbarwny Breidablik. Kontrowersje, kontuzje, fenomenalny debiut


Demolka przy Bułgarskiej! Lech Poznań pokonuje Breidablik aż 7:1 w II rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów

23 lipca 2025 Lech Poznań rozbija bezbarwny Breidablik. Kontrowersje, kontuzje, fenomenalny debiut

Lech Poznań wbił w ziemię Mistrza Islandii. Po porażce w Superpucharze Polski, rozpaczliwie nieudanym starcie sezonu PKO Ekstraklasy z Cracovią „Kolejorz” odpłaca się swoim fanom w najlepszym możliwym stylu. „Duma Wielkopolski” pokonuje Breidablik aż 7:1! Nie obyło się bez kontrowersji.


Udostępnij na Udostępnij na

Obrazek dawno nie widziany, czyli Lech chcący grać w piłkę

Już pierwsze minuty pokazały, że Lech Poznań wreszcie chce grać w piłkę i to na najwyższym możliwym poziomie. „Kolejorz” całkowicie zdominował rywala nie dając żadnej szansy na wyprowadzenie groźnej kontry. Rywale zresztą nie byli w stanie w jakikolwiek sposób pokazać, że ich obecność na tym etapie eliminacji do Ligi Mistrzów nie jest przypadkiem. Nie było żadnego śladu po Breidabliku bezlitośnie wykorzystującego błędy defensorów z meczu z Egnatią. „Kolejorz” był zbyt pewny siebie.

Kontrowersyjny karny, hattrick VARowy sędziego Vergoote

Nie oznacza to, że nie było momentów, kiedy zrobiło się nieco goręcej. W 29 minucie sędzia Jesper Vergoote wskazał na wapno. W jego opinii Antonio Milić w pojedynku z Velgeirem Valgeirssonem zachował się nieprzepisowo. Decyzja co najmniej kontrowersyjna. Wydawało się, że konsultacja z wozem VAR być może ją zmieni, ale arbiter nie zmodyfikował swojej decyzji. Hoskuldur Gunnlaugsson pewnie wykorzystał swoją okazje. Było 1:1.

I tutaj zrobiło się niepewnie. Lech wprawdzie nie przegrywał, ale w przeszłości, tej bliższej i dalszej pokazywał, że niespecjalnie lubi tracić prowadzenie i ma duże problemy z mentalnością. Może gdyby nie czerwona kartka dla Margeirssona, mecz potoczyłby się inaczej. Islandczyk brutalnie sfaulował Ishaka pewnie wychodzącego z kontrą. Po raz kolejny arbiter musiał wesprzeć się VARem.

Żeby było zabawniej (tudzież tragiczniej) po kilku minutach Antonio Milić został sfaulowany w polu karnym rywala z Islandii. Po raz kolejny, sędzia nie był pewny swojej decyzji i musiał skonsultować ją z wozem VAR. Z jednej strony, po to jest technologia, by z niej korzystać. W momencie gdy jednak w stu procentach zastępuje sędziego – tak jak w przypadku końcówki pierwszej połowy tego spotkania – cierpi widowisko. Weryfikacja VAR oczywiście również wiąże się z dużą dawką emocji, jednak niekoniecznie takich na jakie liczą kibice. VAR żeby był fajnym dodatkiem, gwarantem sprawiedliwości i elementem dobrego widowiska, powinien być uzupełnieniem oczu sędziego, a nie ich zamiennikiem.

Świetny finisz pierwszej połowy Kolejorza

W 37 minucie Lech Poznań wyszedł na prowadzenie, pięć minut później gola strzelił fenomenalny Joel Pereira po zagraniu Michała Gurgula. Powrót Portugalczyka na bok obrony zdecydowanie zadziałał korzystnie na jego grę. Joel świetnie dogadywał się z Bengtssonem, kilkukrotnie zagrywał mu na wolne pole. Szwed dobrze wychodził do piłek, miewał jednak problemy z przyjęciem piłki. Podobać się mogły jednak jego próby wejść w pojedynki, dryblingu, poszukiwania przestrzeni, by móc strzelić upragnionego gola. Ta sztuka udała mu się w 5 minucie doliczonego czasu gry do pierwszej połowy. Wcześniej, po kolejnym rzucie karnym drugą bramkę strzelił Mikael Ishak.

Nie miniemy się z prawdą wysuwając wniosek jakoby Lech zamknął wynik meczu pierwszą połową. Piłkarze Breidablik byli strasznie niesforni taktycznie, mieli problem z kryciem, także szybkościowo odstawali na tle gospodarzy. Na mecz nie dojechali jedynie fizycznie, ale też psychicznie. Potwierdza to szybka czerwona kartka, potwierdzają to trzy, niepotrzebne faule w polu karnym.

Król Mikael Ishak

Wszystkie jedenastki wykorzystał genialny Mikael Ishak, który pierwszy raz w historii swoich występów w Lechu Poznań wykorzystał hattricka, a także stał się najskuteczniejszym obcokrajowcem występującym w polskim klubie w Europejskich Pucharach. W europejskich rozgrywkach ma na koncie już 20 goli. Tym samym wyprzedził dotychczas liderującego w tej klasyfikacji Miroslava Radovicia. Legenda Legii Warszawy zgromadziła w Europie 18 trafień.

Niepokojąca kontuzja Afonso Sousy

Kolejny mecz i niestety… kolejne urazy. Boisko opuścili Antonio Milić i Antoni Kozubal. Nieco więcej niepokoju dostarczył kibicom Afonso Sousa, który przed opuszczeniem placu gry leżał chwilę na murawie. Do problemów zdrowotnych swoich zawodników podczas konferencji prasowej odniósł się Niels Frederiksen.

– Jeśli chodzi o urazy Kozubala i Milicia, to raczej nie jest nic poważnego, ale w kwestii Afonso Sousy nie jestem w stanie niczego jeszcze powiedzieć. Nie rozmawiałem o tym ze sztabem, ale poczuł ukłucie poinformował duński szkoleniowiec.

Timothy Ouma jest świetną szóstką

Na boisku pojawili się Gisli Thordarson, Alex Douglas oraz debiutant, Timothy Ouma. Gracz wypożyczony ze Slavii Praga pozytywnie zaskoczył, choć wydawało się, że będzie teoretycznie „najsłabszym” wzmocnieniem „Kolejorza”. Okazał się fenomenalną, rasową szóstką. Wniósł w grę Lecha Poznań ogrom spokoju czego, bez dwóch zdań, brakowało w ostatnich spotkaniach. Miał ogromny luz przy piłce, doskonale ją kontrolował, bez problemu mijał zawodników rywali, nawet za pomocą zwodów czy sztuczek. Wszystkie próby ataku rywali likwidował w zarodku, z dużym spokojem i pragmatyzmem rozprowadzał futbolówkę. W obliczu problemów z dyspozycją Antoniego Kozubala, obecność Oumy jest na wagę złota. Polska szóstka będzie miała wreszcie godnego konkurenta w rywalizacji o skład, co, kto wie, dodatkowo zmotywuje Kozubala do włączenia wyższego biegu i nawiązania do występów z ubiegłej jesieni.

Rozsądek Frederiksena

Druga połowa w wykonaniu piłkarzy „Kolejorza” była po prostu pokazem zdrowego rozsądku. Bo po co dodatkowo się męczyć mając 4 gole przewagi? Sam rywal dostatecznie utrudniał sobie życie. Lech Poznań na mniejszych obrotach był w stanie w drugiej części wpakować jeszcze dwa gole. Fenomenalną bramkę z dystansu strzelił Filip Jagiełło, a hattricka z rzutów karnych skompetował Mikael Ishak. Szwed konsekwentnie trzy razy strzelał w tę samą stronę bramki.

Po meczu, Niels Frederiksen poinformował, że mecz z Lechią Gdańsk nie zostanie przełożony. Lech Poznań tę możliwość wykorzysta najpewniej przy okazji III rundy eliminacji do Ligi Mistrzów.

Podejście zdroworozsądkowe. Można wykorzystać pewność siebie, power z rozbicia Breidabliku, chęć zrewanżowania się za blamaż w pierwszej kolejce PKO Ekstraklasy jako fundament pod zrobienie dobrego wyniku. Rewanż w Islandii można potraktować nieco lżej. Musiałby wydarzyć się cud, by Lech Poznań był w stanie roztrwonić sześciobramkową przewagę z takim rywalem.

Jeżeli „Kolejorz” dopnie formalności i w dwumeczu będzie lepszy od Breidabliku, wówczas zapewni sobie miejsce co najmniej w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze